O losach kościoła w Rojowie w XVIII wieku zachowało
się kilka informacji pochodzących z wizytacji
kościelnych. Pisałem już o tym, że na
początku wieku w czasie wojen szwedzkich kościół został zamieniony na stajnie
dla żołnierskich koni. Następna wizytacja
z dnia 25 września 1721 r. informuje nas, że: „Kościół w Rojowie z
drewna, pokryty szkudłami został zreperowany i zaopatrzony w aparaty do
nabożeństwa potrzebne”. Od siebie
chciałbym wyjaśnić, że „szkudły” to darte deszczułki, różniące się od gontów
przede wszystkim tym, że nie miały rowków na grubszych krawędziach i wykonane
były z osikowego drewna, a nie z drewna drzew iglastych, z jakiego robi się
gonty.
Później z kościołem było już tylko gorzej. Wizytacja z dnia 15 marca 1774 r.
przeprowadzona przez księdza Senturę podaje: „Kościół Rojowski grozi ruiną,
dzwonnica się chwieje, sprzętu nie ma, cmentarz około kościoła spustoszony,
łąka, role przywłaszczone przez dziedzica.
On to za to i za wolne pastwisko i 20 sążni drzewa i za meszne zapłacił
58 talarów i 10 srebrnych groszy kościołowi Rojowskiemu. Budynek kościoła
pozostał zaniedbany”.
Chciałbym przy
tej okazji zwrócić uwagę na to, że wokół
kościoła w XVIII wieku istniał cmentarz grzebalny.
Związane było to z częstymi epidemiami, które dziesiątkowały ludność
oraz potrzeby ich szybkiego pogrzebania. Warto więc pamiętać, że teren kościelnego
wzgórza jest miejscem wiecznego spoczynku wielu mieszkańców tej ziemi z tamtych
czasów i należy go uszanować.
Teren wokół
kościoła był poświęcony i w razie potrzeby mógł posłużyć jako cmentarz, np.
podczas cholery i innych chorób zakaźnych jeszcze na początku XX wieku. Plac
ten należał do kościoła w Rojowie.