15 maja 2024

Wspomnienia wojenne Józefa Błocha (1928)

             Wspomnienia wojenne ś.p. Józefa Błocha (1928) spisane przez wnuka, Wojciecha Błocha w 2006

        W 1939 mieszkałem wraz z moim starszym bratem u moich dziadków w Olszynie, gdyż jako młody chłopiec pracowałem u gospodarstwie przy tamtejszym majątku. Moi rodzice mieszkali w Parzynowie.

            Byliśmy przygotowani na wybuch wojny. Cenniejsze rzeczy mieliśmy już wcześniej przygotowane na wypadek ucieczki. Gdy 1 września Niemcy zaatakowali Polskę, my zapakowaliśmy bagaże na wóz i zaczęliśmy uciekać na Wschód. Drogi były bardzo przepełnione. Gdy dotarliśmy nad Prosnę byłem świadkiem pierwszej jaka w życiu widziałem egzekucji. Wojska polskie złapały mężczyznę, który był niemieckim szpiegiem i rozstrzelali go. Następny dramat miał miejsce gdy przechodziliśmy przez wieś koło Piotrkowa Trybunalskiego. Nadleciały niemieckie bombowce i zrzuciły bombę, tuż nieopodal nas. Straciliśmy wówczas dwie krowy i konia, zginęło również wielu niewinnych ludzi. W czasie naszej ucieczki  doszliśmy do Łęczycy. Front przeszedł i wtedy mogliśmy wracać do domu. Wróciliśmy po trzech tygodniach.

            Lata okupacji nie zapisały się niczym szczególnym w mojej pamięci. Wraz  z powrotem do domu wróciły moje obowiązki. Mimo młodego wieku wróciłem do pracy w gospodarstwie.

            W 1945 gdy wojska radzieckie zbliżały się do Ostrzeszowa Niemcy urządzili  krwawą niedzielę. Żołnierze chwytali ludzi znajdujących się poza domem i bestialsko do nich strzelali. Następnie wielu żołnierzy przyszło do majątku w Olszynie i wymusiło na dziedzicach aby dali im konie, na których uciekali na zachód. Gdy Rosjanie przyszli do Olszyny szukali Niemców. Znaleziono wówczas dwunastu niemieckich żołnierzy. Zawołali mojego ojca, który biegle mówił po niemiecku, aby im tłumaczył, bo chcieli wyciągnąć od nich jak najwięcej informacji. Gdy dowiedzieli się tego czego chcieli, ustawili ich wzdłuż muru i rozstrzelali. Rosjanie zostali w olsztyńskim majątku kilka dni. Byli bardzo niezdyscyplinowani. Pamiętam jak dowódca zabił swojego żołnierza, który przystawiał się do Polki. Dziewczyna zaczęła krzyczeć, gdy usłyszał to jego dowódca wybiegł z mieszkania i zastrzelił go. To było dla mnie nieprawdopodobne. Rosjanie lubili też bardzo alkohol. Często przebywali w gorzelni znajdującej się na terenie majątku. Po kilku dniach opuścili Olszynę i ruszyli w stronę Berlina.

        Po wojnie w czerwcu ’48 dostałem wezwanie do wojska. Przez 3 lata przebywałem w Warszawie w KBW (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z dziejów kościoła w Rojowie (2013) - publikacja na Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej

 (PDF) Z dziejów kościoła w Rojowie | Jerzy Krzywaźnia, Hanna Kempa