30 czerwca 2024

Losy rodziny Grzegorowskich w okresie II wojny światowej

Praca historyczna mojego byłego ucznia p. Mateusza Kużaja (spisana około 2005)

Losy rodziny Grzegorowskich w okresie II wojny światowej

Losy mojej rodziny zarówno ze strony mamy, jak i taty związane są z Rojowem i jego okolicami. Rodzice i dziadkowie mamy są rodowitymi Rojowianami, natomiast rodzice i dziadkowie taty pochodzą z Bierzowa wioski po drodze do Kobylej Góry. II wojna światowa zastała obydwie rodziny w swoich rodzinnych miejscowościach. Dzieje rodziny ze strony mamy, poznałem z relacji babci Marii Babarowskiej, której z kolei te losy przekazała jej mama. Po wkroczeniu do Rojowa wojsk niemieckich, pradziadkowie moi musieli w ciągu paru godzin opuścić swoje gospodarstwo, zabierając ze sobą tylko niezbędne rzeczy.

 Michał Grzegorowski

Prababcia Weronika wraz z piątką małych dzieci, znalazła schronienie u rodziny mieszkającej parę gospodarstw dalej, natomiast pradziadek Michał wraz z innymi mężczyznami został przewieziony do Ostrzeszowa, gdzie następnie miał zostać przetransportowany pociągiem w nieznanym kierunku, prawdopodobnie do obozu pracy.

Pradziadkowi udało się zbiec z pociągu i tym samym uniknąć zsyłki. Przez cały okres wojny musiał się ukrywać, ponieważ był poszukiwany przez Niemców, którzy nachodzili prababcię, wypytując ją i dzieci o miejsce pobytu pradziadka Michała. Prababcia spotykała się z mężem ukradkiem w lasach lub u zaufanych krewnych. Niemcy aresztowali prababcię Weronikę, chcąc w ten sposób zmusić jej męża do wyjścia z ukrycia, tym bardziej, że pozostały dzieci, którymi nie miał się kto zaopiekować. Ponieważ nie dało to żadnego rezultatu po kilku miesiącach prababcię zwolniono z więzienia, natomiast pradziadek tułał się po okolicach Oleśnicy, Międzyborza oraz Wrocławia.


Dziadkowie Maria i Tadeusz, prababcia Weronika

Cała rodzina spotkała się w komplecie dopiero po zakończeniu wojny. Dopiero wtedy mogli powrócić na swoje gospodarstwo, a właściwie tylko na to co z niego pozostało, ponieważ przez okres wojny jego właścicielem był Niemiec o nazwisku Goj, który był też niemieckim sołtysem Rojowa. Po zakończeniu wojny musiał on opuścić gospodarstwo pradziadków, a zanim oni dowiedzieli się, że mogą powrócić do swojego domu, został on doszczętnie ograbiony i rozkradziony przez okolicznych mieszkańców. Pradziadkowie zastali tylko puste budynki. Cała rodzina pozostała w Rojowie, gdzie mieszkają do dnia dzisiejszego. Tylko jeden z braci babci wyjechał do Wrocławia.

Natomiast rodzina taty z Bierzowa w chwili wybuchu II wojny światowej tak jak wielu Polaków zabrali podręczne rzeczy i ruszyli w kierunku Warszawy. Ponieważ Warszawa- stolica Polski była uważana jako miejsce, gdzie można było się schronić, gdyż tam skoncentrowały się największe ilości wojska polskiego. Jednak po  niedługim czasie, po zaciętej obronie wojska okupanta zajęły stolicę. W poczuciu bezsilności i braku sensu dalszej drogi po dwóch tygodniach pradziadkowie wraz z dziećmi wrócili w rodzinne strony.


Pradziadkowie Michał i Weronika Grzegorowscy z dziećmi

Niemcy chcieli zmusić pradziadków do podpisania tak zwanej ,,Volks listy’’ czyli zrzeczenia się obywatelstwa polskiego na rzecz niemieckiego. Ponieważ pradziadkowie nie zgodzili się, Niemcy ,,za karę’’ wywieźli moją babcię Weronikę do miejscowości Kamyk koło Wielunia. Tam wraz z innymi Polakami musiała pracować przy kopaniu okopów dla obrony wojsk hitlerowskich. Warunki pobytu były bardzo trudne. Spanie było w stodołach. Wyżywienie było beznadziejne, trochę chleba i czarna kawa. Ratowano się zdobytymi w okolicy jabłkami i cebulą. Ciężka praca, brak wyżywienia, trudne warunki sanitarne, kłopoty z wodą przyczyniły się do rozwoju chorób. Najgroźniejszą z nich był tyfus, która spowodowała śmierć wielu osób. Babci szczęśliwie po  czterech miesiącach  udało się powrócić do domu. Po krótkim pobycie w domu sołtys wsi  Góral  powiadomił babcię i jej rodziców, że ma nakazy pracy u niemieckiej rodziny. Niemiec Klose mieszkał nieopodal jej domu rodzinnego. Od tego czasu do końca wojny była na służbie. Babcia musiała wykonywać wszystkie prace  jakie jej kazano, czyli pomagać w domu oraz w gospodarstwie i oborze. Mimo, że była tak blisko swojego domu to, nie mogła odwiedzać swojej rodziny. Cały ten okres przebywała poza nim.


Babcia Maria i jej brat Jan Grzegorowscy na swoim gospodarstwie

Dwaj wujkowie mojej babci brali zbrojny udział w II wojnie światowej i walczyli na terenie Francji. Jeden z nich zginął w bitwie, a drugi był ranny i krótko po wojnie też zmarł. Dwa lata po zakończeniu wojny babcia wraz ze swoją siostrą wyjechały aby pracować do Wrocławia. Tam babcia wyszła za mąż, tam również urodziło się dwoje rodzeństwa mojego taty. W roku 1955 dziadkowie powrócili w rodzinne strony, gdzie mieszkają do dziś. 

Mateusz Kużaj  (około 2005)          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z dziejów kościoła w Rojowie (2013) - publikacja na Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej

 (PDF) Z dziejów kościoła w Rojowie | Jerzy Krzywaźnia, Hanna Kempa